Dzis zlozylismy z Gawlem wnioski wizowe w Chinskiej Ambasadzie w Dublinie. Poszlo w miare gladko, pominawszy moja ignorancje w kwestii wykazania sie odpowiednia dokumentacja z banku. W przeciagu 2godzin, nadrobilam przeoczenie naklaniajac mlodego gentelmana, bedacego pracownikiem najblizszej napotkanej placowki AIB do napisania ozeczenia potwierdzajacego, ze jestem klientem banku. Cale szczescie wystarczylo. Paszport z wiza do odebrania w najblizszy poniedzialek.
(Po wizycie w ambasadzie, dostaje telefon od kuriera, ze za kilka godzin(*) zjawi sie po paczki nadawane do polski. Ostatni moment na dopakowanie, zaklejenie tasma i pozegnanie sie z czescia nagromadzonego przez ostatnie 3lata szpejstwa).
(*)Kurier, ktory zapowiedzial sie na 18ta zjawil sie o 2:30 w nocy. Zastal mnie przysypiajaca nad jakims filmem. Nadane... uff...jesem wolniejsza o jakies 100kg bagazu :).