Przyjechalismy dopiero ok 9- tej. Jak zwykle rozeznanie jak mozna dotrzec do hostelu i za ile zajmuje nam sporo czasu. Wybieramy busa za 20 RNB. Wywozi nas gdzies na koniec swiata do "starowki" Shuhe. Sa bramki, za wjazd musimy zaplacic extra calkiem spore pieniadze (tego nie bylo w planie...jak wszytkich poprzednich podobnych "wtop", "bobolcow", "pomylek" czy jak kto woli...).
Hostel jest bardzo udany. Pierwsza rzecza jest wskoczenie pod prysznic. Zalatwiam tez doladowanie do karty. Pomocna chinka robi to za mnie - doladowujac przez internet (oczywiscie strona w szlaczki wiec sama nie dalabym rady). Niefortunnie okazuje sie ze co prawda jest doladowanie, ale dzialajace tylko w jedna strone - ja moge dzwonic gdzie chce, ale niewiedziec czemu do mnie nie mozna sie dodzwonic. Buu... Cos jescze mamy z tym zrobic - ponoc w przeciagu 24 godzin problem ten ma byc rozwiazany... ale wiadomo roznie bywa.
Robimy tez mega pranie. Praktycznie wszystko co mamy w plecakach. Schnie
blyskawicznie. Jestesmy na wysokosci ok. 2400 mnpm. Powietrze jest mniej wilgotne.
To dzien techniczny na ogarniecie sie i relaks. Wieczorem jakis spacer.
Koszty:
Bus z dworca do hostelu - 20 RMB
Hostel 3 noce - 75 RMB
Wjazd na teren starowki - 50 RMB (to byl totalny "babulec", klijenci hostelu nie placa)
Wrazenia po spacere srednie. Tzn. miasteczko jest przesympatyczne, ale dla mnie zbyt komercyjne, sztuczne, mdle w swej "plasticzkowosci". Wszedzie odbywa sie handel, robienie pieniedzy, sprzedzaz. Tu ciuszki, pamiatki, bizuteria. Tam restauracje, snaki. Pelno turystow robiacych foty, jezdzacych na wynajetych mulach.... itd. Oblicze Starego miasto Shuhe, gubi sie pod gruba warstwa braku autentyzmu.
Koszty:
2x zupka chinska 4 RMB
telefon 4 RMB
pieczone ziemniaczki 2 RMB