Wstajemy na hostelowe sniadanie. Daja buly na parze i cos co przypomina owsianke, a jest robione z ryzowych platkow, zalalewanych woda - [kondzi - zapis fonetyczny]. Papka bez smaku, ktora mozna sobie doprawic czyms ostrym (wczoraj byly kielki z soi w papryczce) lub na slodko cukrem.
Lansujemy sie dalej, snujac sie po uliczkach miasta. Hostelowe sniadanie nie nasycilo nas. Idziemy na poprawke do knajpki. Zupka, ryzyk itd.... za chwile bedzie ciacho.
Po drodze mijamy budowe, co pozwala zrozumiec jak dziala socjalistyczne rownouprawnienie w stylu "Kobiety na traktory". Niewiasty dzwigajace na plecach solidna porcje cegiel, rozrabiajace beton... To kolejny raz, jak widze brak podzialow na zawody typowe dla mezczyzn czy kobiet.
Wracamy do bazy - pada. Dyskutujemy o dalszych planach. Sprawdzamy ceny polaczen, hosteli. Porownujemy dystans na mapie. W Chinach odleglosci sa zabojcze. Nie wystaczczaja 2 godziny aby osiagnac zamierzony cel. Czesto jest to doba, czesto kilka dni.
Razem z biletami do starego miasta Shuhe, dostalismy kupony do realizacji na wartosc 20 RMB. Wyruszamy na spacer w poszukiwaniu sklepow respektujacych te kupony. Jest kilka spozywczakow. Trafiamy tez na sklepik z herbata. Sprzedawczyni zaprasza nas na degustacje. Pierwszy raz widze herbate sprasowana w bloki i fikusne krazki, przypominajace chinski pieniazek. Zasiadamy przy stole wyposazonym w czajnik do gotowania wody, czarki do picia herbaty moczace sie w specjalnym naczyniu do ich wyparzania, blat do zlewania wody (po przeplukaniu czarek), miseczki do zaparzania, tykwowe sitko, maly czajniczek na przefiltrowana herbate i kilka drewnianych zab polykajacych pieniazek.
I tu kilka slow dla smakoszy herbaty :).
Zaczyna sie ceremonia. Najpierw herbaciane liscie laduja w miseczkach i zalane wrzatkiem odczekuja kilka chwil. W miedzyczasie czarki do picia sa wylawiane z wrzatku specjalna penseta, przeplukiwane i ustawiane w rzadek. Wrzatek z czarek laduje na specjalnym blacie. Zaparzona herbata, przelewana jest przez sito do czajniczka, a nastepnie jednym ciaglym ruchem przelawana do stojacych w rzedzie czarek. Pierwsze rozlanie z kazdej czarki laduje na drewnianych zabach (*). Ten gest, wydaje sie byc darem dla zaby - symbolu dobrobytu i bogactwa - zawierajacym nadzieje, ze ofiara zostanie odpowiednio nagrodzona. Kolejne rozlanie jest juz do degustacji. Czarki odstawiane sa na male podstawki. Zacheceni gestem, degustujemy. Mniam, na poczatek idzie ziemista pu-erch. Malo kto ja lubi. Mi smakuje. Pozniej proces wielokrotnie sie powtarza, a my kosztujemy kolejne aromatyczne smaki: zielone i czarne. Tak pysznych dawno nie pilam...chyba nigdy :)!
(*) Na figurke zaby, bardzo czesto natykamy sie na Chinskich targowiskach. Jest ona symbolem powodzenia i sukcesu. Najczesciej ma trzy nogi i zaznaczony na grzbiecie uklad siedmui planet (gwarant dzialania talizmanu). Po obu jej stronach wisza sznury, na których powiazane sa monety. Podobna monete, z okresu dobrze prosperujacej dynastii, trzyma w paszczy.
Koszty:
sniadanie - 11 RMB
przekaski - 2.5 RMB
warzywa - 1.5 RMB