Wstajemy przed 11:00. Wszyscy jeszcze odsypiamy ostatnia podroz pociagiem. Dzis musimy zadecydowac co dalej, jaki kierunek obieramy. Czy uderzamy do drogiego i turystycznego Tybetu, czy odkaladamy to na inna, osobna wyprawe.
Do poludnia zwiedzamy Wenshu Monastery i Stare Miasto. O ile to drugie jest jak zwykle mocno odnowione i turystyczne, to kompleks swiatynny robi na mnie duze wrazenie. Na regularnym planie czworokata, znajduja sie sie pawilony z hinduskimi posazkami kultu, skupione wokol szesciu takich samych dziedzincow. Przed wejsciem do kazdej swiatyni, jest miejsce na wetkniecie kadzidel. Cala swiatynia przesiaknieta jest ich zapachem. Podpatruje kobiete nacierajaca glowe i lapy jednemu z dwoch posazkow zlotych smokow (wygladajacych jak psy), i powtarzajaca ten sam rytual na sobie. Jest w tej czynnosci wiara w uzdrawiajace moce bostwa. Nacieram zlote oczy i paznokcie, pwtarzam czynnosc na sobie, wywolujac cieple usmiechy ludzi wokol. Kto wie, moze cos pozytywnego z tego bedzie :).
Podchodzimy pod wysoka pagode i osobno stojacy budynek klasztorny. Wlasnie zaczynaja sie modly. Do mych uszu dociera meldyjnosc, powtarzanej monotonnie mantry.
***
Zaszywamy sie na kilka godzin w kafejce internetowej by wyszukac polaczenia i zbilansowac koszty na caly, dalszy wyjazd. Odrabiamy kawal roboty. Sa cztery warianty. Kazdy dostaje wycinek do opracowania.
Koszty Tybetu sa bardzo wysokie (min 500-700 euro). Obcokrajowiec na wlasna reke, z pozwoleniem moze dostac sie do Lhasy. Natomiast Tybet, mozna zwiedzac jedynie ze zorganizowana przez biuro turystyczne kilkudniowa wycieczka. 5 milionow turystow zapowiadanych na ten rok to o 20% wiecej niz w ubieglym roku. Jak dla mnie nie jest to obiecujaca zapowiedzia. Tlumy, tlumy, tlumy, zgielk, pamiatki - "to nie to". W cenie wycieczki z Lhasy jest kierowca z busem i noclegi w wielogwiazdkowych hotelach - to troche ponad nasze oczekiwania. Decydujemy sie zostawic ten etap za soba na czas kiedy dzwiganie plecakow i spanie w pociagach nie bedzie nas wiecej bawic. Podejmujemy decyzje, ze zamiast Tybetu postaramy sie wbic do Kashgaru, zrobic petle samochodem w gorach i dotrzec pod K2. Wszyscy zadowoleni.