Przyzwyczajona do zasypiania w halasie srodkow komunikacji i tym razem nie mam problemow. Jest w tym lomocie kojacy do snu rownomierny rytm, turkot silnika czy jak w tym przypadku trakcji kolejowej. Wszystkie inne odglosy, rozmowy, placz dziecka, staja sie tlem...
Odchylam zaslonke, lezac na mojej posrodku zawieszonej pryczy. Widoki przepiekne. Gory w prowincji Yunnan. Glebokie wawozy, rzeki, czasami wodospad. Pieknie tu, az chcialoby sie na chwile wysiasc.
Zarzadzanie funkcjonowaniem calego skladu, w ktorym podrozujemy jest bardzo
sprawne. Mamy termos na wrzatek, spluwaczke wymieniana co kilka godzin, srednio
dzialajaca klimatyzacje.
Obsluga skladu odslania zaslony w calym przedziale. Ludzie wokol budza sie ze snu. Starsza kobieta zajmujaca miejsce obok, dlugo masuje ramiona, twarz, cwiczy tai chi. Przejezdza wozek z owocami, pchany przez przesympatycznego jegomoscia.
Robie sobie kawe, krece krotkie filmiki krajobrazow. Reszta spi.