Pierwszym autobusem wyruszamy do Longsheng , by tam zrobic przesiadke do Guilin. Od kilku dni moja sim karta nie dziala, a proste pytanie "co jest nie tak" lub "jak doladowac konto", w Chinach urasta do rangi "mission impossible". Nikt nie rozumie po angielsku, informacja w telefonie po chinsku a jedynymi zrozumialymi przezemnie symbolami w ksiazeczce od operatora sa cyfry. Przez chwile odczuwam bezradnosc.
Na dworcu jestesmy dosc wczesnie. Przy wejsciu skanuja nam bagaze. Rozdzielamy sie, by kazdy mogl jeszcze, przed siedemnasto godzinna podroza cos zjesc i zaopatrzyc sie w prowiant. Dwie osoby zostaja przy bagazach.
Kupuje owoce litchi, ktore pierwszy raz skosztowalam w Dublinie- tu swiezutkie smakuja slodzie i sa bardziej soczyste; ciacha, buly i zupke. Jakos przetrwam ;).
Zajmujemy przedzial. 6 miejsc - cos jakby polska kuszetka, tyle ze bez przegrodki i bez drzwi. Wszystko otwarte.
Ludze schodza sie z masa jedzenia. Wszyscy lokalni po chwili cos wcinaja a dzieciak (lat moze 2) z pomoca babci, produkuje w akompaniamencie wlasnych wrzaskow stolczyk do... kosza na smieci!! Smrodzik straszny.
Gramy w karty, rozmawiamy. Zamierzamy dotrzec do Kunming i jesli nam starczy sil to od razu uderzyc na Lijiang. Tam bedziemy blizej "Wawozu Skaczacego Tygrysa", a i samo miasto, objete patronatem unesco zapowiada sie ciekawie.
Koszty:
Bus Longsheng - 8 RMB
Bus do Guilin - 20 RMB
obiad - 8 RMB
pieczywo - 11 RMB
cola - 3 RMB
owoce - 5.5 RMB
Piwo - 2.5 RMB
Lichi - 12 RMB
ciacha - 2.5 RMB