Geoblog.pl    szpiinka    Podróże    Chiny    Witamy Xi'an
Zwiń mapę
2009
10
cze

Witamy Xi'an

 
Chiny
Chiny, Witamy Xi'an
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19005 km
 
Gospodarz naszego "osiedlowego hostelu", sprowadza nas waska klatka schodowa do taksowki. Spieszy mu sie bardzo. Z nerwowym usmiechem, pomaga nam spakowac nasze plecaki. Wreszcie caly interes jest nielegalny a sasiedzi sie przygladaja.
Taksowkarz wiezie nas przez budzace sie do zycia miasto. Przed budynkami, na chodniku, cwicza w szeregach pracownicy jakiegos zakladu pracy. W takich samych uniformach, robia sklony i przysiady w rytm muzyki. Masa rowerzystow i ludzi na skuterkach przemyka pomiedzy autami. Na ulicach Chinskich miast pieszy nie ma zadnych praw. Zwyczajowo, nie zwalnia sie tu nawet jesli przechodzien jest na pasach - czasami sie trabi. Ogolnie panuje na jezdni prawo wiekszego i totalny chaos... A przed wyjazdem dziwilam sie, ze europejczyk nie moze wypozyczyc samochodu nie posiadajac chinskiego prawa jazdy. Slusznie (!!).
W pociagu, zbieg okolicznosci sprawia, ze wszystkie szesc miejsc w naszej "zatoczce" zajmuja biali - nasza czworka i para z Irlandii. Przez cale piec godzin rozmawiamy o zachowaniach chinczykow, Chinach i Xi'an. Znaja miasto doskonale - od 3 miesiecy ucza dzieciaki angielskiego w prywatnej szkole jezykowej. Rozmowy przerywa nam od czasu do czasu sprzedawca zabawek (jeden z nadwyzkowych etatow w kolei chinskiej), wytrwale acz nieskutecznie, usilujacy sprzedac nam jakies gadzety. Podroz uplywa szybko. Z Irlandzka para, umawiamy sie na wieczor na drinka. Na stacji, czeka na nas czlowiek z Xiangzimen Youth Hostel. Do hostelu docieramy autobusem.
Na miejscu, zrzucamy plecaki, robimy szybkie pranie i wychodzimy na spacer. The South Street usiana jest sklepami ze znanymi, drogimi markami. Witryny zachecaja ubraniami, zegarkami. Mijamy McDonald'sa, KFC i kilka innych fast food'ow chinskich, zrobionych na wzor europejski. Wchodzimy do jednego z domow handlowych. Elegancki o ladnie zaprojektowanym wnetrzu i... kompletnie pusty. Nikt tu nie kupuje, ale trudno sie dziwic - sukienka diesla (tanszych firm nie uswiadczysz) kosztuje 1600 RMB - srednia zarobkow chinczyka - 1400 RMB/miesiac. Miasto wydaje sie bardzej europejskie niz wszystkie inne widziane do tej pory...
Docieramy do ladnie podswietlonej Bell Tower i dalej Drum Tower. Na tle nieba wiruja setki latawcow. Miasto ma wakacyjny, relaksujacy klimat... latawce kojarza mi sie z plaza, podobnie jak rozgrzane powietrze po zachodzie slonca. Miejscowi spaceruja niespiesznie, graja na rozkladanych stolikach w rozne gry, siedza wcinajac lody. W oddali slychac muzyke. Nikt sie nie spieszy...
Do hostelu wracamy przez ulice pub'ow w klimacie europejskim. Na kazdym kroku ktos nas zaprasza do srodka. Nie korzystamy, w koncu jestesmy jeszcze umowieni z para Irlandczykow.

Koszty:

40 RMB - nocleg
1 RMB - bilet miejski
6.5 RMB - jedzonko
11.5 RMB - 2xpiwo

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 85 wpisów85 82 komentarze82 842 zdjęcia842 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróże
06.02.2010 - 09.02.2010
 
 
10.03.2009 - 14.08.2009