Sniadanie jak zwykle zjadamy w hostelu. Wychodze na stragan, po swieze warzywa - pomidory i ogorki. Nie znajduje pachnacego pieczywka. Sa tylko wczorajsze, ciezkie jak cegla buly, w ktore z braku alternatywy zaopatrza sie reszta. Komentarz Dominiki - "wiesz, ekstremisci musza miec nie rzucajaca sie w oczy bron pod reka" - mowi sam za siebie. I faktycznie , bulka mozna swobodnie nabic guza albo posluzyc sie nia umiejetnie, miotajac egzemplarzem z dobrze rozpedzonej reklamowki. Wcinam moje jogurciki i pomidory, widzac jak reszta meczy sie z krojeniem "kamiennych krazkow".
Spod schtoniska (Maitian International Hostel ), bierzemyt taksowke (8 RMB) do Apak Hoja mauzoleum i mocno okrezna droga docieramy na miejsce. Cale szczescie, obeszlo sie bez dyskusji bo taksowkarz okazuje sie na tyle uczciwy, ze nie kasuje nas za wlasne bledy.
Kupujemy bilet podstawowy, rezygnujac z dodatkowych kosztow i dodatkowych atrakcji, tym bardziej ze ciezko nam okreslic czym wlasciwie one sa... Trafiamy do krainy glazurowanych elewacji.
Calosc zalozenia, sklada sie z kilku budynkow. Mauzoleum i trzech swiatyn. Przechadzamy sie niespiesznie alejkami.
Koszty:
40 RMB - wstep do do Apak Hoja
2 RMB - taksowka (8:4)
12 RMB - obiad
1 RMB - autobus
35 RMB - nocleg
3.5 RMB - woda
2.8 RMB - jogurty
3 RMB - owoce