Geoblog.pl    szpiinka    Podróże    Chiny    Shipton's Arch
Zwiń mapę
2009
26
cze

Shipton's Arch

 
Chiny
Chiny, Shipton's Arch
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23199 km
 
Dzis czeka nas przejazdzka jeep'em w piaskowe gory do jednego z najwiekszych, kamiennych, naturalnie uksztaltowanych lukow skalnych. Trase mozna pokonac samochodem w niecale dwie godziny. Wstajemy o 8:30 na sniadanko i o 10:00 stoimy juz przed hostelem, czekajac na naszego kierowce - spoznia sie 40 min. Ladujemy sie do hybrydy mitsubishi i nieznanej chinskiej marki. Od razu wyczowa sie, ze samochodzik zostal zaprojektowany dla mniejszych ludzi, i max. na cztery a nie piec osob. W srodku jest malo miejsca, kolanami dociskamy do przednich siedzen a nasze glowy znajduja sie niebezpiecznie blisko dachu. Mam wrazenie, ze na kazdym wiekszym wyboju zalicze sufit.
Po godzinie asfaltowki, zjezdzamy w doline rzeki (okresowo bez wody) by kolejna godzine podskakiwac na wyboistej trasie. Nagle, za zakretu, z kamiennej chatki, wyskakuje jakis czlowiek. Jak sie domyslamy to jeden z pasterzy, "opiekunow szlaku", o ktorych opowiadal nam Abdul z Abdul's Travel. I po chwili rozmowy z naszym kierowca pada magiczne "how much?", na co Gawel odpowiada "how much for what?" co troche nieoczekiwanie zamyka konwersacje. Samochod rusza. Po chwili zatrzymujemy sie pod koniec wawozu, przy wejsciu na szlak. Przed nami waski przesmyk i pierwsza drabina. Zanim zdazamy wygramolic sie na dobre z jeep'a, slysze warkot silnika motocyklu. Mlody chlopak, zsiada z motoru, podbiega do drabiny i ja odstawia a nam kaze zaplacic 80 RMB, z apodstawienie jej spowrotem. Przynajmniej wiemy, za co chcial wczesniej zaplate. Proby targowania, szybko sie koncza bo pazerniak nie zrzucil z ceny nawet klaja (inna nazwa RMB) za to zastawia drabine, swoim cialem w gescie “nie oddam” i beznamietnie spoglada na rozwoj sytuacji. Szukamy innej drogi, wdrapujac sie zboczem – to nie ma sensu, grunt pod nogami sie osypuje, ciezko utrzymac rownowage – zawracamy. Przed wejsciem, zgromadzila sie juz grupka chinczykow. Nikt nie chce placic. Sciana, po ktorej musimy sie wdrapac (bez drabiny) mas wysokosc ok 3 metrow. Tu umiejetnosci wspinaczkowe jak najbardziej sa przydatne. Wspolnymi silami, cala spora juz grupa, wdrapuje sie, podciagajac sie, podpierajac, wciagajac i popychajac nawzajem.
Na szlaku jest ok osmiu, bardzo latwych do pokonania drabinek (bez ktorych tez daloby sie przejsc). Do luku docieramy w 30 minut. Przed nami otwiera sie przepiekna kilkuplanowa panorama, skadrowana w lukowym wydrazeniu skaly o wysokosci przesmyku 1200 stop i szerokosci 120 stop. Sam twor skalny, musi byc niezwykla, widokowa miejscowka dla niejednego wspinacza.
Spedzamy tu ok godziny, wcinajac pomidorki, podskakujac do zdjec i podziwiajac to niepodwazalne cudo natury.
Schodzimy. Na dole, okazuje sie, ze drabina jak byla tak jest odstawiona na bok, a delikwent wytrwale czeka na nas i nasze pieniadze. Zadziwia nas brak umiejetnosci robienia biznesu, przez tego czlowieka, ktory dalej zyczy sobie 80 RMB. Gdyby zrzucil z ceny, zarobilby przynajmniej 40 klajow, tak nie zarobi nic. Odstawiamy, caly zestaw dziwacznych wygibasow (lacznie z deptaniem sobie po barkach, przekladaniem nog w najrozniejszych konfiguracjach grupowych, obejmowaniem sie itd.), i szczesliwie ladujemy na dole. Na poczatejk idzie Mika, ktora chlopaki spuszczaja za rece na sam dol, pozniej ja, Marek. Na koncu Gawel, z ktorym bylo najwiecej komplikacji, bo nie mial go kto przytrzymywac z gory. Pasterz od drabiny, przez caly czas przyglada sie wydarzyeniu, ani myslac przyjsc z pomocna. Ta sama niewzruszona poze, zachowalby prawdopodobnie, nawet w chwili skrecania sobie przez ktores z nas karku. W osatatecznym bilansie, skonczylo sie na drobnych obtarciach I masie smiechu ale tego zestawu cwiczen, zdecydowanie nie polecam osoba z lekiem wysokosci I srednia kondycja...


Koszty:

160 RMB – wynajecie jeep'a
1 RMB – chlebek
2.8 RMB - wusu beer


Link zewnetrzny do National Geographic i artykulu o Shipton's Arch.
http://ngm.nationalgeographic.com/ngm/0012/feature6/index.html

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
geminus
geminus - 2009-06-27 22:52
Fotki cudo. Uwazajcie na zlodziei. Lyskaczyk codzienny to nie grzech . To koniecznosc. Pozdrawiam.
 
mami
mami - 2009-07-01 22:18
Fotki ( jak to określa Mario) super. Zastanawiam sie tylko czy widoczne na nich "cwiczenia gimnastyczne" to moze przygotowanie do zmiany profesji...? Caluje
 
 
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 85 wpisów85 82 komentarze82 842 zdjęcia842 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróże
06.02.2010 - 09.02.2010
 
 
10.03.2009 - 14.08.2009