Geoblog.pl    szpiinka    Podróże    Chiny    Lunch u miejscowych
Zwiń mapę
2009
23
cze

Lunch u miejscowych

 
Chiny
Chiny, Kashi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22800 km
 
Wczoraj, kiedy ja w najlepsze wypoczywam, reszta ekipy uderza do Abdul's Travel, zdobyc informacje o ewentualnej wycieczce na pustynie i poszwendac sie po miescie. Po drodze zostaja zaczepieni przez grupe studentow, ktorzy chca podszkolic swoj angielski. Okazuje sie, ze sympatyczne dzieciaki, nie tylko spedzaja z nimi kilka godzin oprowadzajac ich po miescie, ale rowniez zapraszaja wszystkich na dzisiaj, na lunch do jednego z domow...
Nie wiedzadc czego mozemy sie spodziewac, jak tradycyjna bedzie rodzina do ktorej trafimy, ubieramy sie w miare bezpiecznie – dlugie dzinsy i koszulki zakrywajace ramiona. Umowieni jestesmy pod meczetem Id Khar. Po drodze, kupujemy ciasto – lepiej nie przychodzic z pustymi rekoma. Lapiemy taxe i pedzimy naumowione miejsce. Tam czeka na nas dwojka miejscowych, z ktorymi jedziemy pod dom trzeciego kolegi. Taksowka, zatrzymuje sie w waskiej uliczce. Po obu stronach lite sciany, poprzecinane rytmem kolorowych bram. Wiekszosc z domow w tej dzielnicy to domki atrialne. Dowiadujemy sie, ze nasze spotkanie odbedzie sie u babci jednego z kolegow. Wchodzimy przez brame na dziedziniec, witamy sie tradycyjnym “hajra hosz” (zapis fonetyczny), wreczajac ciasto babci. Zostajemy zaprowadzeni przez dziedziniec do centralnej izby, zlokalizowanej na wprost wejscia. Na srodku, wylozonej dywanami podlogi, znajduje sie obszerny stol na niskich nozkach. Zasiadamy po turecku na haftowanych poduchach. Pomieszczenie jest obszerne i wydaje sie byc stre, choc dom ma zaledwie 15 lat. Zostal zaprojektowany w tradycyjnym ujgurskim stylu. Mamy szczescie.
Przed namy stol, zastawiony w lokalne przekaski – daktyle, nieluskane migdaly, slodycze i owoce – arbuzy, zlote sliwki.
Rozmawiamy przez kilka godzin. W miedzy czasie, z polslowek dowiadujemy sie jak wyglada polityka chinska, wzgledem lokalnej mniejszosci. Ciekawe jest to, ze dzieciaki, czesto wysylane sa do szkol srednich na drugi koniec kraju, gdzie nie maja dostepu do wlasnej kultury, jezyka, obyczajow, tradycji. Nauka odbywa sie w jezyku chinskim. Z drugiej strony, za pochodzenie, dostaje sie zdajac egzaminy na studia dodatkowe 50 punktow. (Cos nam to przypomina), wiec mniejszosci maja wieksze szanse dostac sie na lepsze kierunki. Miedzy soba, nasi gospodarze rozmawiaja w jezyku ujgur. Pytamy czy umieja czytac "robaczki” i pisac. Sa pierwszym pokoleniem, ktore tego nie potrafi. Przyznaja sie, ze starszyzna wciaz plynnie posluguje sie tym jezykiem. Szkoda, tym bardziej ze ich dzieci nie bedzie mial juz kto tego nauczy... I tak obserwujemy na zywo jak zamiera kolejna mniejszosc i jej kultura, asymilowana przez kulture chinska. Wszytko odbywa sie malymi kroczkami, na drodze pokojowej, w “bialych rekawiczkach”. Tematow I watkow bylo mnostwo, moznaby sie tu rozpisywac o nich w nieskonczonosc...
Tymczasem zjadamy danie glowne – polo – ryz z warzywami i baranina, bedacy daniem na specjalne okazje.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (26)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 85 wpisów85 82 komentarze82 842 zdjęcia842 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróże
06.02.2010 - 09.02.2010
 
 
10.03.2009 - 14.08.2009