Geoblog.pl    szpiinka    Podróże    Chiny    Kierunek Karakorum Highway
Zwiń mapę
2009
19
cze

Kierunek Karakorum Highway

 
Chiny
Chiny, Karakorum Highway
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22277 km
 
Wczesnym rankiem wyruszamy na czterodniowa wyprawe po Karakorym Highway tj. najwyzej polozonej, utwardzonej, miedzynarodowej drodze swiata, laczacej Chiny z Pakistanem. Czekaja nas widoki siedmiotysiecznikow, trekking wokol jeziora Karakul i spanie w jurtach u lokalnych rodzin. Kolejnego dnia przelecz na Khunjerab Pass, na wysokosci 4,693 m.

***
Przed hostelem, czeka na nas podstawiony kierowca. Ladujemy bagaze, kilkanascie litrow wody i ruszamy w trase. Poczatkowo szlak wiedzie przez pustynie Takla Makan. Mijamy Kazachskie wioski. Zatrzymujemy sie w jednej, by kupic swieze owoce. Po drodze tankujemy - benzyne i gaz. W oddali widac nasz cel, gorskie pasmo Pamiru. Majestatyczne biale wzgorza, majacza poprzez mgliste powitrze i skwar rozgrzanej nad pustynia ziemi. Po kilku godzinach pejzarz zmienia sie calkowicie. Zaczynaja sie gory. Poczatkowo nizsze, wielobarwne piaskowce o odcieniach czerwieni, zieleni, ugrow, zolci i fioletow, pozniej coraz wyzsze, z twardszej skaly, pokryte sniegiem. Zaczymujemy sie w punkcie kontrolnym. Sprawdzaja nam paszporty i wypytuja o cel naszej podrozy. Wszystko idzie sprawnie i bez problemow. Po kilku minutach, pniemy sie lagodnie w gore. Wszyscy, zachwyceni patrzymy przyklejeni do szyb. Widoki zapieraja dech w piersiach. Co chwile robimy gwaltowne wietrzenie w samochodzie, uchylajac szyby by pstryknac zdjecie. Jestesmy tak zafascynowani zmieniajacym sie krajobrazem, laczacym elementy pustynne z wysokogorskimi, ze nie orientujemy sie kiedy osiagamy wysokosc ok. 3300 mnpm. Tu zatrzymujemy sie nad Zoltym (piaszczystym) Jeziorem jeziorem. Mala dziewczynka o smutnym spojrzeniu , wyciaga do mnie biale, kamienne jajeczko. Chce je sprzedac, ale jak w wielu podobnych przypadkach odmawiam. Brak miejsca w plecaku i jego ciezar, zniechca skutecznie do kupowania pamiatek.
Kolejnym przystankiem jest Karakul Lake - Czarne Jezioro. Poczatkowo kierowca zatrzymuje sie w dosc turystycznym punkcie, gdzie momentalnie przykleja sie do nas mase miejscowych oferujacych na zmiane przejazdzke konno, na grzbiecie wielblada, motocyklami, noclegi i inne atrakcje. Odmawiamy, wiedzac ze kawalek dalej znajdziemy jurty na uboczu u miejscowych. I faktycznie. Podjezdzamy kilkadziesiat metrow, pod skupisko 10 jurt. Jedna z nich bedzie naszym domem na kolejne dwie noce. Polozone sa przepieknie, nad jeziorem w otoczenu majestatycznych gor. Cisza i spokoj. Zostajemy zaproszeni do prostej, owalnej izby, gdzie na ubitej ziemi leza wylozone dywaniki. Dostajemy recznie wyszywane maty do siedzenia, na ktorych kosztujemy zielona herbate z plaskim chlebkiem. Kobieta gotuje wode na prostej, blaszanej "kozie" - pozwalajacej gotowac tylko w jednym naczyniu. Palenisko jest tez zrodlem ciepla w chlodniejsze dni. Po chwili slyszymy "Kirgizki bazar" i kobieta rozwija ze szmatki bizuterie, czarki do picia herbaty, czapy z wielbladziej welny. Marek zakupuje czapke i miseczke. Przechodzimy do ustalania ceny za nocleg. Oczywiscie rozmowy prowadza mezczyzni. Poczatkow 200 RMB, ustalone przed "bazarem", zamienia sie w 250 RMB i tak zostaje - nie chce byc inaczej, widocznie miejscowi wywnioskowali, ze skoro stac nas na pamiatki to, stac nas tez na zaplacenie wyzszej sumy za nocleg.
Zostawiamy plecaki w jurcie, ubieramy sie we wszystkie cieple warstwy (po raz pierwszy ciesze sie, ze zabralam czapke i rekawiczki) i wyruszamy na spacer wokol jeziora. Wieje dosc mocno. Gory przyslania czesciowo warstwa deszczowych chmur. Jezioro, jest najwyzej polozonym zbiornikiem wody w Pamirze. Znajduje sie na wysokosci 2600 mnpm. W jego sasiedztwie wyrastaja jedne z najwyzszych masywow gorskich - Muztagh Ata (7546m), Kongur Tagh (7649m) i Kongur Tiube (7530m). Sceneria jest absolutnie niesamowita. Takie piekno niezwykle ciezko opisac czy sfotografowac, mozna je jedynie chlonac bedac na miejscu. Na szlaku nie spotykamy turystow, jedynie nielicznych miejscowych i samopas biegajace jaki. Cala trasa zajmuje nam ok czterech godzin. Nie spieszymy sie, tym bardziej ze Marek i Gawel odczowaja spadek formy spowodowany wysokosci i zmiana cisnienia.
Przystajemy, by przygladnac sie jak Kirgizi kapia owce. Kiedy robimy zdjecia, jeden z miejscowych zacheca chlopakow, by sami sprobowali. Nie odmawiaja... Ponoc zajecie jest bardzo ciezkie. Wykapali po dwie owce i zmachali sie przy tym niesamowice.
Odczuwam brak lustrzanki. O ile stary aparacik radzi sobie jakos z pejzazami, to nie jest w stanie reagowac wystarczajaco szybko w kadrach z ludzmi.
Pod wieczor wracamy do jurty. Przenikliwy wiatr daje w kosc. Cieszymy sie na ciepla herbate i odpoczynek. Jestem tak padnieta, ze zasypiam momentalnie, na przygotowanym przez gospodynie poslaniu z mat, pod warstwa ze spiwora i dodatkowej pierzyny. Rodzina spi w tej samej izbie.


Koszty:

5 RMB - sniadanie
31.25 RMB – nocleg w jurcie
15 RMB - kirgizki obiad

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
rodzice
rodzice - 2009-06-18 21:50
interesujace plany, zyczymy bezpieczne i ciekawie spedzonego czasu calej ekipie
 
mjarzabek
mjarzabek - 2009-06-18 23:12
Paulina trzymaj sie i nie zalamuj sie utrata sprzetu.Zycze milych wrazen na dalszej drodze.pozdrawiam goraco. monika
 
BPE
BPE - 2009-06-22 11:34
ale widoczki - obłed !!!
 
 
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 85 wpisów85 82 komentarze82 842 zdjęcia842 4 pliki multimedialne4
 
Moje podróże
06.02.2010 - 09.02.2010
 
 
10.03.2009 - 14.08.2009